Jak pisać lepiej? Trzeba doświadczać świata

 


Żeby dobrze pisać, trzeba doświadczać świata.

Doświadczać emocji, zmian, nowego, trudności. Przeżywać to, co się przytrafia, zachwyca, porusza, rani, przygnębia.  

Zwłaszcza przy pisaniu fikcji literackiej jest potrzebne bardzo dużo prawdziwych, drobnych wydarzeń. Takich, które wymyślony świat i historię uprawdopodobnią. Osadzą mocno w realności, dadzą czytelnikowi poczucie, że nasza opowieść to nie bajka z morałem, ale historia, która naprawdę właśnie tak mogłaby się wydarzyć. 

Ten poziom prawdziwości zapewniają nasze własne przeżycia. Drobiazgi, które przydarzyły się piszącemu i zapadły w pamięć, uczucia, których doświadczył. One prowadzą do wyjątkowych metafor, dają czytelnikowi jasny dowód: autor wie, o czym pisze, dotknął tego, spróbował, można mu wierzyć. 

Szczególnie przydają się te przeżycia, które wzbudziły w nas kojący zachwyt albo... ciężką rozpacz. 

Dlatego w pisaniu korzystam nie tylko z tych doświadczeń, które cieszą serce i karmią duszę, ale także z rozczarowań, z emocji fundowanych przez ludzi łamiących mi serce, z tego, co mi idzie bardzo nie tak. 

Płaczę, klnę, wściekam się, a jakaś maleńka część mojego mózgu spokojnie myśli sobie: ależ to jest idealne uczucie do tej sceny w porcie, którą zaczełam pisać kilka miesięcy temu! 

W takim podejściu do przeżyć i doświadczeń kryje się oczywiście jedna straszna pułapka. Wpadają w nią najczęściej debiutanci, których do napisania powieści zmusiły własne trudne historie. Ich bohaterowie prowadzą ciągnące się w nieskończoność monologi wewnętrzne, w trakcie których czytelnik żyje nadzieją, że monologujacego bohatera ktoś za chwilkę sprawnie utłucze. 

W dobrej literaturze nie chodzi o to, by opisywać wszystko, czego doświadczył autor. Wręcz przeciwnie - chodzi o to, żeby autor miał taką paletę przeżyć, która pozwoli do każdej sceny dobrać jeden, najwłaściwszy kolor. 

Życie jest jak wielki magazyn z farbami we wszystkich kolorach, zamkniętych w kiepsko opisanych pudełkach. Żeby zestawić swoją unikalną paletę barw, trzeba otwierać nowe i nowe pudełka i sprawdzać, jaki kolor kryje się w środku.